Stary Kazanów – wieś w Polsce położona w województwie świętokrzyskim, w powiecie koneckim, w gminie Końskie.
Rezydencja w Kazanowie Starym została wzniesiona prawdopodobnie przez Marcina Kazanowskiego około połowy XVI wieku. W całości rozpoznany został dwór obronny w Kazanowie Starym koło Końskich. Po wynikach prac archeologiczno-architektonicznych wiemy, że anonimowy dotychczas pagórek, znajdujący się naprzeciwko zespołu klasztoru pobernardyńskiego, kryje w sobie relikty dość skomplikowanej przestrzennie obronnej rezydencji, wzniesionej, zdaniem Edwarda Ćwiertaka, prawdopodobnie przez Marcina (+1587), być może przy współudziale Mikołaja (fundatora tutejszego klasztoru) Kazanowskich, w latach około 1540-1550 (E. Ćwiertak Murowany dwór obronny z XVI wieku w Kazanowie Starym, gmina Końskie, województwo kieleckie. Acta Universitatis Lodziensis. Folia Archaeologica. T.21. Łódź 1997).
Obiekt ten składał się z prostokątnego, dwuizbowego domu mieszkalnego (wymiary 8,5 x 10,5 m) opiętego na trzech narożach cylindrycznymi basztami (największa miała średnicę 5,8 m), przez co cały dwór miał rzut odwróconej litery L. Od północy do opisanego domu dochodził dziedziniec (wymiary 8,5 x 12,12,5 m) otoczony kamiennym murem, w którego północno-wschodnim narożniku ulokowano mały, prostokątny budynek bramny. Całość założenia ulokowanego na kopcu ziemnym, otaczała szeroka na 10-15 m wypełniona wodą fosa, a więc obiekt miał wyraźnie zaznaczone walory obronne. Całość tekstu zawarta w materiałach z sesji naukowej - Kielce 1999. Prof. Leszek Kajzer O kilku dworach późnorenesansowych z Sandomierszczyzny.
W latach 1637-1643 zameczek został przebudowany na wczesnobarokowy pałac na potrzeby Adama Kazanowskiego.
Jeszcze kilkanaście lat temu odwiedzając to miejsce widziałem wejście do części podziemnej (piwnic), było wówczas zasłonięte gałęziami i zarośnięte wysokimi chwastami. Dziś po pałacu pozostał tylko kopiec kryjący jego fundamenty.
W Kazanowie warto jeszcze zobaczyć Zespół klasztorny bernardynów z kościołem i klasztorem.
Pamiętam piwnicę, w której mój ojciec ukrył przed frontem wrześniowym zboże i pościel. Niestety Niemcy rzucili granat i wszystko się spaliło, bo nie pozwolili wynieść nawet tego tlącego się.
OdpowiedzUsuńBawiliśmy się tam w chowanego i szukaliśmy przejścia podziemnego do kościoła.
A NA ZDJĘCIU MIEJSCOWY KOLO - TKZ "MALINA" :)
OdpowiedzUsuń