Tytułem wstępu

Na wstępie chciałam zaznaczyć, iż blog mój w żaden sposób nie aspiruje do miana jakiegoś poważniejszego przedsięwzięcia naukowego i ma głównie charakter hobbystyczny i w pełni amatorski. Intencją moją było, jest i będzie, zachęcenie czytelnika do odwiedzenia tych cudownych miejsc w Polsce oraz do zapoznania się z ich historią, klimatem. Poszczególne teksty (głównie w opisach miejscowości) pochodzą nieraz z trzech-czterech źródeł (całkowicie ze sobą przemieszanych), tak więc zdecydowałam się (przed wszystkim ze względu na czytelność i specyfikę przekazu www) nie podawać dziesiątków przypisów do każdego liczącego parę słów fragmentu. Informacje zamieszczone w w moim blogu dotyczące zamków pochodzą głównie z "Leksykonu zamków w Polsce" [ autorzy: Salm Jan, Kołodziejski Stanisław, Kajzer Leszek] oraz stron internetowych poświęconych temu zagadnieniu. Zaś wiadomości dotyczące samych miejscowości znajduję głównie w Wikipedii, na stronach tych gmin i miejscowości, bądź też ze stron prywatnych poświęconych danym miejscowościom czy obiektom. Jeżeli jednak, ktoś poczuje się urażony gdy wykorzystam jego wiadomości, proszę o kontakt. Napiszę sprostowanie lub usunę takowe wiadomości z mojego bloga.

Będę ogromnie wdzięczna za wszelkie uwagi, zarówno dot. ew. błędów rzeczowych, ortograficznych, faktograficznych i innych. Propozycje, pomysły, sugestie dot. układu treści, nowych tematów, i inne uwagi proszę przesyłać na adres: jagusinka@gmail.com
Tuż pod tym tekstem jest księga gości - możesz napisać co myślisz o moim blogu :)

PRZEPROWADZKA

Po dość długiej nieobecności postanowiłam wrócić do prowadzenia bloga o moich podróżach.

Jeśli macie ochotę mi towarzyszyć zapraszam na nową witrynę tutaj:


czytajcie, komentujcie, krytykujcie, subskrybujcie i wpisujcie się do księgi gości. Serdecznie zapraszam :)

KSIĘGA GOŚCI

KSIĘGA GOŚCI - pisz szczerze, każda opinia jest dla mnie ważna :)

Możesz tutaj napisać co myślisz o moim blogu :)

Obserwatorzy

wtorek, 20 lipca 2010

Hrubieszów

Do Hrubieszowa można dojechać drogą nr 74 z Zamościa. W centrum Hrubieszowa, przy drodze jest muzeum w dworze widocznym na zdjęciu nr 1. Za nim trzeba skręcić w prawo w ul. Staszica i następnie znowu w prawo. Tu jest ul. Podzamcze, która zapewne w bardzo przybliżony sposób wskazuje, gdzie kiedyś był zamek. 


Współrzędne GPS:
    N 50°48'14,90''
    E 23°53'14,95''


Hrubieszów (aż do 1802 r. Rubieszów) to najdalej wysunięte na wschód miasto Polski. Położone jest nad Huczwą, dopływem Bugu, w odległości 5 km od granicy z Ukrainą. Pierwsza wzmianka o Hrubieszowie pochodzi z 1254 r., jako osadzie wśród lasów, posiadającej dwór myśliwski. Rolę stanicy myśliwskiej będzie pełnił jeszcze w czasach jagiellońskich, co zostało uwieńczone w jego herbie wyobrażającym jelenią głowę, między rogami której umieszczone są dwa krzyże z napisem wokoło a nadanym przez króla Zygmunta Augusta (w poł. XVI w.). Przypuszcza się, że wcześniej istniał tu, na wyspie oblanej wodami Huczwy, ruski gród obronny należący do Grodów Czerwieńskich.
 
W 1366 r. wraz z całą Rusią Czerwoną został przyłączony do Polski. Prawa miejskie magdeburskie Hrubieszów uzyskał w 1400 r. z rąk Władysława Jagiełły. Prawdopodobnie w końcu XIV w. wzniesiono drewniany zamek, będący siedzibą starosty. Wtedy też w 1411 r. po raz pierwszy wzmiankowany jest drewniany zamek choć postawiono go zapewne wcześniej - w końcu XIV w. na miejscu grodu bowiem zachowana jest wzmianka o zatrzymaniu się tu księcia Daniela jadącego z Chałma do Halicza. Znany jest też dokument nakazujący mieszczanom dostarczanie dębów na naprawę zamku. W latach 1411, 1413, 1430 gościł w nim fundator miasta - król Władysław Jagiełło. W XVI wieku bywał tu też król Kazimierz Jagiellończyk. Kolejna wzmianka o zamku pochodzi z roku 1611. Duże znaczenie dla miasta miał przywilej wydany przez Kazimierza Jagiellończyka nakazujący zmierzającym z Rusi na Mazowsze, Śląsk i Wielkopolskę wybieranie drogi przez Hrubieszów. Pomyślny rozwój przerwały najazdy Tatarów, którzy w latach 1498 - 1626 wielokrotnie grabili i niszczyli miasto. W 1648 r. wojska Bohdana Chmielnickiego zniszczyły bowiem warownię i miasto. W drugiej połowie XVII w. ruiny rozebrano do końca na rozkaz starosty Ludwika Wilgi. W 1791 r. na miejscu po zamku wzniesiono dwór.

W wyniku I rozbioru Rzeczypospolitej Hrubieszów znalazł się w zaborze austriackim. W 1800 r. wsie dawnego starostwa kupił Stanisław Staszic, który w 1816 r. na swoich dobrach założył fundację "Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie". Była to pierwsza w Europie organizacja przedspółdzielcza, działająca do 1945 r. W połowie XIX w. był drugim co do wielkości, po Lublinie, miastem guberni lubelskiej.

Miasto rozwijało się szybko, w 1909 r. liczyło 15 tys. mieszkańców. Od początku swego istnienia było miastem wielokulturowym, obok Rusinów i Polaków, już od XV w., osiedlili się tutaj Żydzi.

W 1915 r. do Rosji przymusowo ewakuowano ludność prawosławną. W 1920 przez pewien czas mieścił się tu sztab słynnej 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego, która pod Hrubieszowem Przekroczyła Bug. W dniu 31 sierpnia na polach między Komarowem a Walicą Śniatycką ułani gen. Józefa Hallera rozbili kozackie dywizje. Jako swiadectwa tych walk pozostały mogiły poległych żołnierzy WP na cmentarzu wojskowym.

We wrześniu dwukrotnie zmieniały się władze okupacyjne. 14 września 1939 r. wkroczyły tu wojska niemieckie a 17 września oddziały Armii Czerwonej. W październiku powracają Niemcy i wprowadzają w mieście terror dokonując licznych egzekucji. Z Niemcami współpracują nacjonaliści ukraińscy, wykazujący się szczególną aktywnością. Walki nasiliły się w 1943 r., a rezultatem było spalenie niemal wszystkich wsi polskich i ukraińskich między Bugiem a Huczwą, a wielu mieszkańców zginęło lub zostało zamordowanych. Tragedię okupacyjną ludności Hrubieszowa upamiętniają pomniki i tablice pamiątkowe. Na terror mieszkańcy odpowiedzieli zorganizowanym ruchem oporu. Poczatek ruchu podziemnego daja oficerowie i podoficerowie 2 pułku Strzelców Konnych. Z niego wywodził sie walczacy do poł. 1940r. mjr Henryk Dobrzański "Hubal". Działały tu: Tajna Armia Polska, Służba Zwycięstwu Polski, ZWZ. W lutym 1942r. powstaje AK. Powiat Hrubieszowski jest jednym z obwodów Inspektoratu Zamojskiego AK. Obwód podzielony zosta na rejony, w jednym z nich w IV rejonie AK Południe walczył kilkusetosobowy oddział BCH "Rysia", zamordowanego już po wyzwoleniu, po ujeciu w Kryłowie. Za zasługi w walce z okupantem Hrubieszów został odznaczony w 1977 r. Krzyżem Grunwaldu II klasy. W lutym 1942r. powstaje AK. Powiat Hrubieszowski jest jednym z obwodów Inspektoratu Zamojskiego AK. Obwód podzielony zosta na rejony, w jednym z nich w IV rejonie AK Południe walczył kilkusetosobowy oddział BCH "Rysia", zamordowanego już po wyzwoleniu, po ujeciu w Kryłowie. Za zasługi w walce z okupantem Hrubieszów został odznaczony w 1977 r. Krzyżem Grunwaldu II klasy.

Hrubieszów jest miastem rodzinnym Bolesława Prusa, Abrahama Sterna, tworzył tu Bolesław Leśmian. Dzisiaj rozsławia miasto prof. Wiktor Zin. Honorowym Obywatelem miasta jest, niedawno zmarły, światowej sławy architekt prof. Stefan Du Chateau. Hrubieszów liczy obecnie ponad 20 tys. mieszkańców. Jest malowniczym miasteczkiem pełnym swoistego uroku.

Warto tu zatrzymać się i zwiedzić cenne zabytki: kościół i klasztor Dominikanów wybudowany w latach 1736 - 1766, cerkiew prawosławną wybudowaną w stylu rosyjsko-bizantyjskim, dworek Du Chateau, w którym mieści się obecnie Towarzystwo Regionalne Hrubieszowskie oraz Muzeum Regionalne, barokową plebanię, gdzie urodził się Aleksander Głowacki (Bolesław Prus), barokowy kościół pw. Stanisława Kostki (dawna cerkiew grekokatolicka), kościół pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy (dawna cerkiew prawosławna garnizonowa), ponadto kramy miejskie zwane Sutkami lub Jatkami, z charakterystyczną, wąską "bliskowschodnią" uliczką wewnątrz, zespół pałacowy Kisewetterów, zespół dworski Golakowskich i liczne zabytki architektury drewnianej.

Hrubieszów tętni życiem kulturalnym, słynie z ciekawych inicjatyw kulturalnych, imprez rekreacyjno artystycznych, wydawnictw regionalnych, spotkań twórczych. Wiodącą placówką jest Hrubieszowski Dom Kultury, prowadzący między innymi Małą Galerię Sztuki, kino, kawiarnię. Hrubieszów może poszczycić się zespołem "Lechici" Zespołem Pieśni i Tańca Ziemi Hrubieszowskiej aktywnością poetów i plastyków, ciekawymi wystawami i eksponatami Muzeum Regionalnego i prężnie działającym Towarzystwem Regionalnym Hrubieszowskim. Odbywają się tutaj Nadbużańskie Spotkania Artystyczne i Ogólnopolski Festiwal Pieśni Patriotycznej i Religijnej WP.
 

 
Legenda o Hrubieszowie.

Dawno, dawno temu jeszcze przed okresem historycznym, na ziemi hrubieszowskiej słynącej dziś w całej Polsce z czarnoziemów, nie było uprawnych pól. Wszystko pokrywała pełna dzikiego zwierza i ptactwa puszcza. Olbrzymie drzewa podawały sobie rozłożyste konary tworząc gigantyczne zielone parasole, przez które z wielkim trudem dostawały się słoneczne promienie. Gdzieniegdzie widniały porosłe krzewami leśne polanki, srebrzyły się oczy licznych jezior i rozlewiska leniwie płynącej Huczwy. Którą nazywano wtedy Rybią Wodą. Tak dużo pływało w niej ryb. Jednak i tu żyli ludzie. Po przejściu wędrownych plemion Gotów na wschód usiadło tu słowiańskie plemię Lędzian, Oni to nad brzegami rzek i w miejscach strategicznych wznieśli szereg warowni i obronnych grodów. Naczelne miejsce zajmowały zwłaszcza Czerwień i Wołyń (dziś Gródek nad Bugiem). Pogańskie to były czasy, w leśnych ostępach biły święte źródła, w świątyniach słowiańskich bogów i miejscach kultu palono święte ognie, składano krwawe i bezkrwawe ofiary w zwierząt i płodów ziem, spełniano wróżby- Ówcześni Łodzianie zostali jednak uzależnieni od swoich silniejszych sąsiadów ze wschodu- ruskiego plemienia Wołynian. Ich to kniaź osiadły we wlodzimierskim grodzie dyktował swoją wolę Lędzianom. W owym czasie grododzierżcą grodu w Wołyniu był Wojan, mąż w sile wieku, słynny z odwagi na polu bitwy i mądrości w plemiennej radzie. Z jego rad korzystał niejednokrotnie sam kniaź Wołynia Igor. Szczególnie dumny był Wojan ze swojego syna o imieniu Rubiesz. Zapowiadał się on na dzielnego wojaka. W niczym nie ustępował ojcu. W myśliwskim rzemiośle uchodził wśród Lędzian za mistrza. Pewnego dnia ogłosił Wojan polowanie. Po przygotowaniach jeźdźcy lędziańscy zapuścili się w puszczańskie ostępy. Droga polowania prowadziła wydłuż nurtu Rybiej Wody. Niejeden czworonożny mieszkaniec lasu padł martwy, gdy znalazł się na szlaku myśliwych. Polowanie trwało już kilka dni, gdy nagle jadący na czele Rubiesz ujrzał olbrzymiego jelenia, który przeciął mu drogę umykając w zarośla. Na jego głowie lśniło złote poroże. Takiego jeszcze nigdy nie ubiłem, musi być mój-pomyslał Rubiesz i ruszył w pogoń za zwierzęciem. Jak długo ona trwała , sam nie wiedział. Wtem znalazł się na skraju leśnej polanki i jego oczom ukazał się niecodzienny widok- Ujrzał on piękną dziewczynę o blond włosach. Przytulała ona ściganego przez Rubiesza jelenia. To chyba jakaś bogini - pomyślał. Może to sama Zwierana- pani dzikich zwierząt. Kto to wie... Co robić? Oddalić się stąd jak najspieszniej. Nie, to zły pomysł. Trzeba złożyć jej hołd prosić o przebaczenie.
Jak pomyślał, tak też zrobił- Wyszedł z zarośli. Nieznajoma, gdy go ujrzała krzyknęli przerażona i przycisnęła ogromny rogaty łeb do siebie.
- Nie zabijaj go panie- odezwała się do Rubiesza. Jej głos byt tak miły i przepojony smutkiem, że w Rubiesza opadła łowiecka żądza.
- Nie bój się pani, nie zrobię mu krzywdy. Powiedz tylko, jaką jesteś boginią, abym mógł złożyć ofiarę.
- Boginią?
Na twarzy dziewczyny pojawił się przelotny uśmiech, ale zaraz przybrała groźna minę.
-A ty, kim jesteś, może Połowcem?
- Nic, pani, nie jestem Połowcem. Na imię mam Rubiesz, jestem synem lędziańskiego grododzierżcy Wołynia. Powiedz- mówił dalej Rubiesz- jak ci na imię, abym…
-Huczwa- odpowiedziała bogini.
-Nigdy nie słyszałem o takiej bogini
- Bogini…-odpowiedziała śmiejąc się dziewczyna,- Myślałeś, że ja…Nie niejestem żadną boginią, lecz córką bartnika. Mieszkam z ojcem, tu niedaleko, nad brzegiem rzeki.
- A jeleń.
- To mój najlepszy przyjaciel. Wykarmiłam go od małego. Był taki mały, biedny i słaby.
I tak potoczyła się nad Rybią Wodą rozmowa dwojga młodych; młodych życiu puszczańskim i jeszcze wielu innych sprawach niewiedzących, a słowiański Bóg Miłości zapalił w ich sercach swe ognie. Odtąd Rubiesz był często gościem Huczwy, a ona odwzajemniając uczucie również czekała na jego wizytę. Wybiegając, naprzeciw, gdy tylko usłyszała znajomy tętent konia. Polubił Rubiesz także jej ojca. Uczucie ich pogłębiało się z każdym dniem. Częste wyjazdy syna nie uszły uwadze Wojana. Dlatego pewnego razu wysłał za Rubieszem swego sługę Sporysza. Ten dobrze wywiązał się z zadania. Doniósł wołyńskiemu grododzierżcy o wszystkim, co widział i słyszał, ukryty w zaroślach nad Rybią Wodą. Zmartwiły Wojana te wieści, bo chciał bogatą synową, a nie córkę biednego bartnika. Jednak nie robił Rubieszowie trudności. Inaczej natomiast myślał Sporysz, który od pierwszego wejrzenia zakochał się w Huczwie. Na szczęście los czuwał. Pewnego dnia do Lędzian przybyło ruskie poselstwo z żądaniem, aby wypełniając swe powinności stawili się natychmiast obronie Rusi, którą zaatakowały stepowe plemiona Połowców. Zebrała się plemienna starszyzna na radą. Odprawiono wróżby, które okazały się pomyślenie. Rozesłano wici, wodzem wyprawy wybrano Rubiesza. Syn Wojana nie mógł sprzeciwiać się woli plemiennej starszyzny. Włożył skórzany pancerz i hełm, przepasał miecz. Przed wyprawą odwiedził jeszcze Huczwę. Smutne było ich rozstanie, łzy mieszały się z falami.
- Czekaj na mnie, wrócę.
- Będę czekała.
Rubiesz wyruszył na wojnę, a zazdrosny i zdradliwy Sporysz postanowił wykorzystać tę okazję. Gdy wojna na Rusi była w pełnym toku, a od Rubiesza nie nadchodziły żadne wieści porzucił służbę u Wojana i pojechał nad Rybią Wodę. Przyniósł wieści, że Rubiesz został zabity, a on sam był tego świadkiem. Serce Huczwy targnęła rozpacz. Z płaczem wybiegła z chaty i ślad po nie j zaginął. Na próżno Sporysz z jej ojcem szukali Huczwy przez wiele dni. Nigdzie ni było śladu dziewczyny, nie było też jelenia. Tymczasem skończyła się wojna na Rusi. Zwycięski Rubiesz i okryci wojenną sławą Lędzianie wrócili z bogatymi łupami. Stęskniony syn Wojana od razu pojechał nad Rybią Wodę. Dojechał do znajomej polany. Przywitała go cisza. W chacie również nikogo nie było.
- Gdzie jesteś Huczwa?– Zawołał.
Odpowiedział mu szum rzeki. Udał się, więc w tamtą stronę.. Na zwalonym pniu tuż nad wodą siedział ojciec Huczwy smutny i zamyślony. Rubiesz podszedł do niego.
- Witaj ojcze.
Starzec drgną, przetarł oczy, po czym znów skierował je w toń.
- Nie poznajesz, to ja Rubiesz.
- Rubiesz – jak echo powtórzył bartnik.
- Tak, Rubiesz, wróciłem.
Dopiero teraz stary człowiek poderwał się z pnia.
- Synu, to naprawdę ty – serdecznie uściskał Rubiesza – A mówili…
- Tak, to ja, cały i zdrowy, a gdzie Huczwa?
Bartnik znów usiadł na pniu.
- Nie ma naszej Huczwy.
- Jak to niema …
I bartnik opowiedział Rubieszowie wszystko, co wydarzyło się nad Rybią Wodą podczas jego wojowania. Zrozpaczony Rubiesz dosiadł konia i pojechał do świątyni Światowida, gdzie przebywał słynny na całą Słowiańszczyznę kapłan pogański, posiadający nadprzyrodzoną wiedzą. Kapłan wysłuchał Rubiesza, odprawił wróżby i rzekł:
- Twoja ukochana żyje. Udaj się do świątyni Welesa, boga zmarłych i przysięgi. Tam jest, pilnuje świętego ognia.
Rubiesz postąpił zgodnie z radą kapłana. Udał się do świątyni Welesa. U drzwi świątyni powitał go złoto rogi jeleń. Ile było radości- trudno aż opisać. Wrócił Rubiesz za swoją Huczwą nad Rybią Wodę. Z czasem powstała tu osada, a potem miasto, które nazwano na cześć Rubiesza – Hrubieszowem. Dziś jest to Hrubieszów. Rybią Wodę nazwano Huczwą. A herbem nadhuczwiańskiego grodu została biała głowa jelenia na czerwonym tle. Później dodali dwa krzyże.

Legenda o Kozackim Rogu.  
Miasto Hrubieszów kiedyś otoczony było jak zamkniętym pierścieniem rzeką Huczwą wpadającą do Bugu. W wieku XVII na żadnej ulicy nie było nawet kładki. Latem za furmankami wbijały się tumany kurzu, zaś wiosną wylewała woda tworząc jezioro. W miejscu skrzyżowania ulic 3 Maja i Rynek w czasie wiosennych roztopów rozciągało się grząskie, lepkie i głębokie jezioro. W okresie najazdów kozackich zdarzyły się tu osobliwy wypadek. Na niskim karym, krępym koniu jechał młody Kozak. Jechał jako kurier z bardzo ważną i pilną wiadomością da atamana stacjonującego wojskiem przy szlaku: Hrubieszów – Uchanie – Krasnystaw. Pędził trzymając się prawą ręką końskiej grzywy, zaś lewej trzymał poleconą nahajkę, którą często okładał konia, by galopował szybciej. W tym pędzie wjechał prosto w grzęzawisko na skrzyżowaniu tych właśnie ulic. Koń natychmiast ugrzązł w błocie po sam brzuch. Zaczął się przewracać, wygrzebywać i znowu przewracać, a Kozak kurczowo trzymał się jego szyi, wymazany jak nieboskie stworzenie. Wołał na konia, klepał go ubłoconą nahajką i ręką. Wszystko na próżno. Noc zbliżała się już dużymi krokami. Krzyk kuriera usłyszeli Kozacy kwaterujący w prywatnych domach. Naradzili się, że aby uratować rodaka trzeba utworzyć tzw. bat. Kilkunastu Kozaków chwyciło się za ręce, sznurem podchodząc do topiącego się w grzęzawisku. Pierwszy z szeregu chwycił Kozaka za rękę i ciągną go z błota, a pozostali ciągnęli ich razem, aż do samego końca ulicy. Chociaż ratując prawie wszyscy umazali się błotem, to cieszyli się, że uratowali rodaka-kuriera. Ten wyszedł z opresji zdrów i cały, zmienił ubranie, wziął nowego konia i pojechał z wieścią dalej, omijając już błotnistą drogą. Jego koń został, zginą w błocie. Mijały lata wojen niszczących nasz kraj i budujące lata pokoju. W mieście powstały brukowe ulice. Na skrzyżowaniu gdzie ugrzązł na zawsze kozacki koń, zbudowano szosę, a przy niej zbudowano 3 metrowe podwyższenie. Kształtem przypomina ono róg, utworzonym przez stykające się ulice. Podwyższenie to nosi do dziś nazwę Kozacki Róg. Mieści się na nim olbrzymi murowany budynek. Parter znajdują się sklepy, pizzeria, bank, zaś na piętrze mieszczą się biura. Po przeciwnej stronie zbudowano budynek, którym mieści się market, salon meblowy i punkt fotograficzny. Podczas pracy przy kopaniu fundamentów znaleziono ostrogę kozacką, którą można oglądać w hrubieszowskim muzeum. Może to jest właśnie ostroga z czasów kozackich najazdów. Może to ostroga Kozaka, który kiedyś grzązł tutaj w lepkim, głębokim błocie i o mało, co nie zginą tragicznie jak jego koń.


4 komentarze:

  1. rób to dalej....dobra robota :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, oby tak dalej. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla ścisłości:
    W armii konnej Semiona Biudionnego było tylko do 10% Kozaków a reszta to zwykła zbieranina. Nie można więc mówić o rozbiciu kozackich dywizji. Kozacy w tej wojnie walczyli po stronie Polski w brygadzie esauła Jakowlewa, w brygadzie esauła Salnikowa (formowanej właśnie w Hrubieszowie), w III rosyjskiej armii gen. Perymykina czy oddziałach URL atamana Semena Petlury. Pod Cześnikami (niedaleko Hrubieszowa i Zamościa) Kozacy z brygady Jakowlewa stoczyli bitwę z właśnie z dywizją wchodzącą w skład armii Budionnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. 23 yr old Business Systems Development Analyst Stacee Durrance, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Americano and Model building. Took a trip to Historic City of Sucre and drives a Aston Martin DB5. Odwiedz strony

    OdpowiedzUsuń